#8
No siema, wróciłem :D Nowa profilówka, nowy ja :D Przez półtora tygodnia nie robiłem kompletnie nic sportowo, za to ogarnąłem mały remont, poznałem fajną kobietę, 3 razy nawalony latałem do rana po mieście i ogólnie odpoczywałem psychicznie i fizycznie, polecam bardzo co jakiś czas taką regenerację. Jadłem na oko 2500 kcal, starałem się trzymać węgle niżej niż zazwyczaj, a białko i tłuszcze bez zmian. Czitów żadnych nie było, poza tym że płynąłem łódką bols z kapitanem smirnoffem do soplicowa pooglądać jak sobieski wyborowo bawi się z panem tadeuszem :)
Dziś zacząłem tam gdzie skończyłem, czyli w ostatniej serii pękało: Squat 114, BP:78, Row 70. Dwie nowe rzeczy wprowadziłem, bo od dawna chciałem tego spróbować. Mianowicie przed siadami zrobiłem sobie krótkiego planka z ruchami góra dół, celem aktywacji mięśni głębokich, a przed wyciskaniem zrobiłem rear delt fly (nie mam pojęcia jak to się po polsku nazywa) z malutkim ciężarem, tak żeby wyczuć pracę łopatki i wykorzystać to później. I będę tak robił zawsze, na prawdę czuć różnicę. No i do low bara wróciłem, zdecydowanie lepiej mi się tak targa.
Właśnie sobie wcinam potreningowo i taka rozkmina mnie naszła, po co ludziom oleje do smażenia, jest ktoś kto nie lubi mięsa z grilla ? ;)
Coś tam o żyłach dziś widziałem, także wklejam swoje kable sprzed chwili.
Pozdro i przyrostów.