Nadszedł czas na podsumowania... właśnie minął rok odkąd powiedziałam "nie" moim zbędnym kilogramom. Rok pracy nad sobą i swoimi słabościami, rok wzlotów i upadków, trudne 365 dni. Patrząc na wagę i w lustro można powiedzieć, że czas sukcesu - o 30 kilo mniej, odstawione leki na nadciśnienie, większa samoakceptacja, doszukując się minusów - zgubione wiele kilogramów więcej z racji powracających po najmniejszym odstępstwie od diety, wahania glikemii od 125 do 77 spowodowane również powyższym, huśtawka nastrojów, spadki i wzrosty "mocy"... Czy było warto? Tak było. Powtarzam, że znalazłam sposób na siebie, jem to co lubię, nie potrafię sobie do końca odmówić tego, czego nie powinnam, ale przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia - po prostu jestem najzwyczajniej na siebie zła, że znowu uległam pokusie, lepiej się czuję. Chociaż wiem, że to jeszcze nie koniec drogi, że wiele osób z takiego pułapu zaczyna odchudzanie, mogę mieć pretensje tylko do siebie, że dopuściłam do tego, że " na liczniku pojawiła się 1 z przodu", będę dalej walczyła. Dzisiaj również nadszedł czas na podziękowania. Dziękuję Wam wszystkim za to, że byliście ze mną przez ten rok, motywowaliście, radziliście a czasami sprowadzaliście na ziemię, dziękuję, że mogłam na Was liczyć w chwilach słabości i że dzieliliście ze mną radość. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do dnia osiągnięcia celu albo jeszcze dłużej. Dziękuję.
|
73.1 kg
Lost so far: 30.9 kg.
Still to go: 1.1 kg.
Diet followed: Reasonably Well.
|
steady weight
|