erka86's Journal, 13 Sep 18

Ile kcal dziennie jesz?  

Staram się 2800 Ale nie zawsze wychodzi... 

Ale jak to nie wychodzi? Zdradz sekret jak to robisz ze nie możesz zjeść więcej. Dla mnie to magia 

Bardziej wynika to z faktu posiadania bardzo małego żołądka, więc mimo szczerych chęci dużo na raz nie zjem, mogłabym jeść co godzinę ale nie mam takiej możliwości niestety 😂godzinowo mniej więcej wygląda to tak że 6 śniadanie, ok 9 baton po kryjomu w pracy 😉, 10 lunch, 12 kolejny baton, 13:30 drugi lunch, 16 obiad w domu, 17 deser i ok 19 kolacja , 20 łóżko i sen.  

A skąd masz taki mały żołądek? 😉.  

Niektórzy po prostu mają szczęście 🤗 

Nie sądzę by było to szczęście, bardziej pech niestety  

Nie wiem skąd, taki mam po prostu, zresztą wszystko mam małe 😂  

Matko, cały dzień jesz! A z tarczycą wszystko OK? Mam znajomą, która może nie cały dzień, ale wciąg duuuużo, głównie węgle z tłuszczem, w weekendy wyżerka ciastami, 46 lst, 3 dzieci i chuda jak patyk. 

No właśnie nie wiem czy wszystko ok bo możliwe że tu tkwi problem, niestety mieszkam w uk a tu badań nie robią nawet prywatnie co jedynie mogą dac mi paracetamol 😂 a jak urlop w Polsce to wiadomo ... brak czasu na wszystko tym bardziej że z przyszłym mieszkamy po dwóch krańcach Polski.  

No tak, paracetamol mógłby nie pomóc 😂 może być problem z tarczycą, ale jeśli by był od zaaawszeee to raczej już by się pojawiły jakieś symptomy nadczynności. Chyba... 

Jedziemy na tym samym wózku ;-) Ja jestem malutka, i jak na moje gabaryty muszę naprawdę się napychać na maksa. A że mam zamiar pociągnąć masę do wiosny, to duużo jedzenia przede mną. Zerknęłam na Twój dziennik i mam kilka spostrzeżeń, być może trafnych (albo i nie, ale to trzeba byłoby na sobie przetestować). Po pierwsze, wpisujesz do dziennika potrawy korzystając z gotowców, przez co tak naprawdę nie wiesz, ile zjadłaś. Jeśli jesz kanapkę, wpisz bułkę osobno, osobno wędlinę - zgodnie z tym, co rzeczywiście zjadłaś, ważąc produkty. Inaczej nigdy się nie dowiesz, ile jesz ;-) Może jesz dużo mniej niż myślisz? Najważniejsze jednak, że jesz baaardzo dużo gotowców, słodyczy albo mocno przetworzonych produktów. Może masz problem z przyswajalnościa tego jedzenia? Może ono przez Ciebie po prostu "przechodzi"? Postawiłabym jednak na lepsze jakościowo jedzenie, żeby organizm mógł z niego czerpać. A jeśli chcesz po prostu zwiększyć kaloryczność swojego jedzenia to znawcy polecają szocik oliwy albo oleju lnianego od czasu do czasu. ;-))) 

No niestety ale póki co to obiadki w tygodniu tak będą wyglądać że względu na brak czasu przygotowywania posiłków, z moim 2 latkiem nie da się po prostu ( jakieś adhd czy coś 😉) bym musiała poczekać na przyszłego aż wróci z pracy ale głód mi nie pozwala 😂 , w weekendy jemy normalnie 😉 ok spróbuje wprowadzać wszystko samodzielnie ale myślę że niewiele to zmieni w kaloryczności. Niektórych rzeczy nawet nie podaje typu sosów czy tego co jem po synu 😉 

jedz duzo kalorycznych rzeczy takor jak orzechy, masło orzechowe, wybieraj te najbardziej kaloryczne owoce np. awokado, jak robisz sałatke to wlewaj wiecej oliwy, jak robisz placki to wiecej oleju, mozesz dodawac miod do owsianek, dużo kakao jak lubisz ( chociaż to swoją drogą jest mało kaloryczne jak dodaje sie np. 1 łyżeczke) jak ktos tu niżej napisał wybieraj te zdrowsze produkty :)  

Nie lubię awokado... chyba ze w koktajlu owocowym 😉 rok temu byłam na diecie Anny L. Jadlam samo zdrowie i 3 kg w 3 miesiące, ale wtedy pracowalam tylko 2 dni w tygodniu wiec udawało mi się tyle gotować, niestety teraz ciągnę cały etat i od 16 do 19 jestem sama z 2 latkiem wiec nie bardzo mam czas na gotowanie dlatego też jem dużo pół gotowcow 😉 wszędzie piszą ze kaloryczność musi się zgadzać wtedy będę tyć... chyba ze mój organizm potrzebuje jeszcze więcej kcal ... ale więcej chyba nie upchne 😉